hym..dzisiaj same nudy... nudna geografia... nudna religia zamiast polskiego...nudny wuef na ktorym nie cwicze bo moje przejscie w przod na akrobatyce spowodowalo zapsucie nogi lewej.... a doklaniej uda!! potem nudna fizyka czyli odrabianie dodatkowego angielskiego..ehh... no i na koncu dwie najcudowieniejsze lekcje pod sloncem czyli francuskie!! jeah... a jeszcze ie ma dzisiaj Adasia wiec nic tylko sie zachlastac lyzka do butow!! w kocu z kim ja bede siesdziec??:(
dziwne spotkanie--> ide sobie po schodach w metrze.. patrze i widze madzie...stwoi z jakimisdwoma typami! jednen w skorzanej czarnej kurtce z zielonymi odblaskowymi pasami!! jah... drugi wloski kochanek! no nic ide dalej...stwierdzam pani M. przyprowadzila kogos na nasz treningo...szybka mysl-> "trzeba bedzie sie starac"... potem rzuk oka jeszcze raz na dwoch przystojniakow i nastepna mysl... "zmieniam zdanie" . no nic podeszlam witam sie z M. a potem podaje reke jednemu i drugiemu koledze.. maja rece jak prawdziwi chlopki reymonta... duze i umiesnione jak to scisnie to normalnie mozna krzyczec z bolu..ale jak zazwyczaj w takich sytuacjach robie dobra mine do zlej gry i ide dalej... nawet sie przedstawiam!! ale chyba mialam smieszny wyraz twarzy... bo jendego z kads znalam.. n i powstaje proces myslowy w mojej glowie... "hym.. kto to moz ebyc! raczej zaden znajomy bo nie sadze aby uczeszczal na kolko teatralne tudziez na lekcje plastyki... dalsze skojarzenia.. moze mieszka gdzies blizko i twarz jest mi znana... ale nie u mnie to raczej dreski i ludzie bez przyszlosci a on na takiego nie wyglada... no to idziemy dalej......." no i tak sobie mysle robiac kolejna jakas dziwna mine.... w koncu poszli rzyczyli milych zajec i papa....
konwersacja ICh z nami:
-gdzie lecicie??
-na tance!
-oo.. ja jakie tance?- z wielki mzainteresowanie..
-nowoczesne...
- kto jest waszym trenerem??
-P.W.
-alez to swietny tancerz i trener- z podziwem mowia chopaki
-a co znacie sie na tym- troche podirytowane
-no tak my tez tanczymy taniec nowoczesny... takie male rewie zwane SEXTETEM......
myslalam ze wybuchne z e smiechu bez kitu.... juz wiem skad kojarzylam jednego.. raz ogladalam to cos i twarz byla mi znana...a drugi to jakis prezenter podobno..t ka w kazdym rzie uswiadomila mnie M.
w kazdym razie wczorajszy dzien nalezy zaliczyc do tych dobych... w szkole nudno...ale to norma...noc innego sie nie spodziewalam gdyz nawet juz teraz nie ma tu co robic na przerwach bo po korytarzu grasuje pani A. (bleeeeeee....) spacerek po nowym swiecie aby kupib babeczki kajmakowe w bliklim ( nie wiem jak to sie pisze) za cale 3.30 za jedna... uhh....zowu te wydatki... no i do domu na obiad... chwila odsapniecia i na trening... smieszne spotaknie... dosyc luzacki trening..ale niestety itak mi sie dostalo po uszach ze nie wychodze na przod a przeciez moja rola jest teraz trzymac ustawianie jak toje na samym poczatku...eh... no i do domq... cudowan rozmowa z moim kochaniem i chwila drzemki...telefon od pani J. i planowanie wypadu na koniki w sobte.... to tez bedziesmeszny dzien..najpierw konie a potem jazz... ale damy rade!! no i potem apatki...sen o kolczyku pod ustami, w miejscu brody o i le mona to tak nazwac!! ;))